sobota, 12 listopada 2016

Gap year

Dla niektórych to całkiem normalna decyzja żeby zrezygnować ze studiów,  ale dla innych to rzecz nie do pomyślenia.


W moim przypadku było tak,  że zdecydowałam o zrobieniu sobie roku przerwy od nauki dość późno.  Wyszło to raczej spontanicznie.
Zaczęło się od tego,  że przez operacje nie było mnie w szkole ze 3 miesiące w ciągu trzech lat. W moim liceum ilość materiału do matury była porażająca...  Poza tym każdy był tak zajęty sobą,  ze nie mogłam liczyć na zrozumienie klasy,  a tym bardziej nauczycieli,  dla których nie było nic dziwnego w pisaniu dwóch sprawdzianów z epok w jeden dzień.  Tradycyjnie zawsze każdy miał około 2 tygodnie do przygotowania się na jeden taki sprawdzian.  Później kolejna porażka.  Niezdana matura z matematyki...  Myślałam,  że się zapadnę pod ziemię.  Czułam wstyd, bo przecież krążyła opinia,  że nawet szympans zda tak prosty egzamin.  Przyszły inne emocje,  takie jak złość,  bo przecież tak się starałam,  szło mi lepiej niż innym,  a tu klęska,  aż w końcu chęć poprawki. I żmudne powtarzanie znienawidzonego materiału,  ale opłaciło się.  We wrześniu otrzymałam upragniony dokument. Świadectwo dojrzałości...  jak się jednak okazało było za późno,  żeby się dostać na wymarzone studia i chociaż wychowawczyni zapewniała,  że rekrutacja będzie jeszcze trwać było inaczej.  Byłam bliska emocjonalnego wybuchu,  ale z czasem zauważyłam,  że są dobre strony tego wolnego roku.
~Po pierwsze czas,  którego mam teraz pod dostatkiem,  mogę robić wszystko na co nie miałam czasu przez te trzy lata.  Dzięki temu,  że nie muszę myśleć o nauce skupiam się nad tym co chciałabym robić w przyszłości i wiecie co? Wcale nie jestem przekonana czy kierunek na który chciałam iść jest spełnieniem moich marzeń,  a jeśli nawet to przecież oprócz satysfakcji musimy wybrać taki kierunek,  który zapewni nam byt.
~Po drugie,  mogę znaleźć pracę, która przygotuje mnie psychicznie do przyszłości,  bo przecież po studiach już nie będziemy uczniami, mającymi na głowie jedynie zadania domowe,  czy sprawdziany.
~ Po trzecie korepetycje,  mam jeszcze więcej czasu,  aby uczyć innych.  Sprawia mi to satysfakcję,  bo robię coś pożytecznego,  a jednocześnie sprawdzić się czy nadaje się na nauczyciela, oraz jakie mam cechy charakteru,  czy rzeczywiście jestem taka cierpliwa,  spokojna.
~ Po czwarte zastanawiam się nad wolontariatem, jakąś pomocą innym, mam na to czas :)
~ Po piąte jeżeli wpadnę na pomysł gdzieś wyjechać, to mogę to zrobić w każdym momencie, wystarczy się spakować
~ Po szóste czas nie tylko dla siebie,  ale też bliskich.  Wreszcie mogę przestać być egoistką,  która nie może pomóc siostrze,  bo musi się uczyć do matury. Mogę też spędzić więcej chwil z chłopakiem,  porozmawiać z nim,  zamiast wymieniać SMS-y. Mogę patrzeć jak rośnie mój chrześniak,  mogę wreszcie pogadać z bratem,  o którym tak mało wiedziałam,  bo ciągle się mijaliśmy,  mogę również pomóc mamie w codziennych obowiązkach i przy okazji czegoś się od niej nauczyć,  bo być może przyda się mi to,  gdy założę własną rodzinę.
Właśnie "mogę" ,  nic nie muszę.  Kiedyś moje życie wypełniały same "muszę".  Wreszcie mogę decydować o tym jak spędzam swój czas i nabieram umiejętność zarządzania nim.
Żyjemy w takich czasach gdzie liczy się tylko czas,  pogoń za marzeniami,  karierą,  a zapominamy o tym co najważniejsze. Tracimy gdzieś "nas",  by stać się jak najlepszymi,  dlatego warto czasami może nie rok ale chociaż dzień zastanowić się co tak naprawdę chcemy robić i co tak naprawdę się liczy.  Z perspektywy czasu widzę,  że te wszystkie testy,  kartkówki,  matura to przecież są nic nieznaczące rzeczy,  a zapominamy o osobach w naszym życiu.  Matura nie ucieknie,  ale nasi dziadkowie już tak,  rodzeństwo dorośnie,  a my też zyskamy lat.
uważam, że to nie jest stracony rok :)
Zostawiam Was z tą myślą i czekam na wasze refleksje :)  też uważacie,  że czasami trzeba wziąć wolne od obowiązków,  codzienności?  Zrobilibyście sobie gap year,  czy nie?



6 komentarzy:

  1. Ja również uważam, że "gap year" nie jest niczym złym a więc przeciwnie :) Tez się nad tym poważanie zastanawiałam, chociaż ostatecznie dostałam się na te studia co chciałam i obecnie studiuje :) Powodzenia i Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. ja juz jestem po studiach, ale tylko licencjat. na mgr sie nie wybieram. chce się zająć wychowaniem córki + zajść w drugą ciążę jak się uda. może za kilka lat pojde zaocznie na mgr :) , ale jakos mi zbytnio nie zalezy. chyba, ze w pracy byloby wymagane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To życzę powodzenia w wychowaniu dziecka i w drugiej ciąży :) Zgadzam się. Można być inteligentnym i wartościowym człowiekiem bez mgr przed nazwiskiem, a można mieć tytuł i nic sobą nie reprezentować. Kariera, nauka może poczekać.

      Usuń
  3. ;)

    Eu faria!

    Ótima segunda!

    Beijo! ^^

    OdpowiedzUsuń

Zostaw coś po sobie :)
Może miłe słowo lub odrobinę krytyki?